Translate

środa, 15 października 2014

Paryż - piękne miasto z duszą :o)

Jest coś magicznego w tym mieście...Nie był to mój pierwszy pobyt tutaj ale wciąż to miasto mnie zachwyca :o) Szczególnie Wieża stanowiąca chyba serce tego miasta, punkt do którego wszyscy dążą i czerpią inspirację :o)


 Prawda że piękna?



 Niesamowita konstrukcja; siła ale też wdzięk i elegancja...



A to wieża od spodu :o)



 Zdołałam poznać dokładnie labirynt paryskiego metra :o) Urok polega na tym, że często w wagonach metra ktoś umila czas, ktoś wchodzi i gra lub śpiewa. Jest w tym jakaś fantazja :o)




 W greckiej restauracji :o) Skromność to podstawa :o)


Piękny gmach opery paryskiej, który ukazuje się znienacka gdy wychodzimy ze stacji metra.


 Siedziba Apple'a...Sympatycznie, elegancko i nastrojowo :o)



 Majestatyczny Luwr i słynna piramida.


 Piękna harmonia Ognia i Wody Feng Shui...


 A życie nocne kwitnie :o)




 Na sklepowych wystawach stoją Mercedesy...



A nad wszystkim czuwa dumny Łuk Tryumfalny. Tak, przeszliśmy całe Pola Elizejskie :o)




 Jedna ze stacji metra inspirowana powieściami Juliusza Verne'a. Niesamowite wrażenie!



No i stare poczciwe Centrum Pompidou :o) Generalnie jest to miejsce poświęcone kulturze, jest tu biblioteka i różne wystawy.

I na koniec jeszcze raz Ona...Magiczna, otulona szalem z chmur...


To miasto i to seminarium na długo zapadnie mi w pamięć...To był cudowny czas!

Seminarium Ba Zi - Paryż, 9-12 Października 2014

Zostałam zaproszona do tego pięknego miasta aby poprowadzić seminarium Ba Zi - Czterech Filarów Przeznaczenia. Myślę, że jest to spore wyróżnienie! Na moje seminarium przyjechały osoby z Francji, Belgii i....z Senegalu :o)

Cztery dni wykładów to dużo, ale wspaniały organizator dbał również o godną porcję wypoczynku, więc miałam okazję poczuć atmosferę tego pięknego miasta i trochę pozwiedzać.



 Mówiliśmy o bardzo ciekawych sprawach, każdy mógł odnaleźć w swoim wykresie wiele ciekawych rzeczy i zrozumieć to co się dzieje w życiu. Początki oczywiście były trudne, bo towarzyszyło nam trochę matematyki.....






 Ale im dalej tym ciekawiej :o)





 Niektóre osoby znałam już od lat z listy dyskusyjnej Mistrza Joseph'a Yu, ale dopiero teraz spotkałam je osobiście :o)




 Wre praca umysłowa :o)


 Ale potrzebne też są przerwy gdzie można było pogadać i napić się kawy...


 Sala była przytulna i czuliśmy się tam bardziej jak na sympatycznej rodzinnej imprezie niż na seminarium...



A oto my :o)

piątek, 20 grudnia 2013

Tel Aviv - dalszy ciąg, trochę deszczu trochę słońca :o)

To już trzeci dzień zwiedzania (nie licząc pierwszego wieczora z nocnym spacerem :o). Pogoda w kratkę, pół godziny przeczekaliśmy na nadmorskiej promenadzie pod jakimś kawałkiem dachu, obserwując tambylców.

Zakochane gołębie są wszędzie :o) Te akurat w Tel Avivie :o)
Jeszcze nie pada, no ok, zaczyna kropić...

Promenada w ulewie.
Te bryły betonowe służą do siedzenia :o)

Pod naszym daszkiem zamierzała schronić się gromada rowerzystów ale się nie zmieścili...
Pan na różowym rowerku wymiata :o))

Zmieścił się za to pies o demonicznych oczach wraz ze swoją właścicielką...

Od sklepu do sklepu, biegiem w deszczu, w końcu udało nam się dotrzeć na targowisko.
Uwielbiam takie miejsca i ich klimat! Targ był na szczęście pod dachem.
Dokonaliśmy tu zakupów, ty kupione daktyle nie mają sobie równych, musieliśmy
zabrać stosowną ilość do domu :o)

Ten pan zmęczył się spacerowaniem i przysiadł sobie.
Z niewiadomych przyczyn jedno miejsca ma jakby bardziej wypolerowane...

A to wyzwanie dla konsultantów Feng Shui :o))

Sztuka wyszła na mury, jest dosłownie wszędzie.

W parku trafiliśmy na akcję policyjną: ktoś zostawił jakąś torbę....

Zamknięto ulice, wstrzymano ruch w pobliżu a policjant w specjalnym stroju
udał się w kierunku pakunku i go obejrzał.
Na szczęście alarm był próżny, ale dreszczyk emocji był :o)

Domek znanego poety, który (ten poeta) nazywał się Haim Nahman Bialik.
Dom otacza przepiękny ogród.

Ale są tam też piękne wnętrza.

Przed domem kwitnący staw z karpiami koi :o)

Budynek opery. Wewnątrz piękne obrazy na ścianach i tłumy ludzi.
Oczywiście wszędzie w takich sytuacjach jest kontrola przy wejściu.
Co więcej - kontrola jest też przy wejściu do większych supermarketów :o)

Budynek opery w całej okazałości. Piękna prosta forma.

Wchodzimy w obszar Bauhausu - stylu w architekturze połączonego z ideą użytecznego piękna.
W Tel Avivie takich domów jest ponad 4000, dzięki czemu mówi się na Tel Aviv "białe miasto".
Domy te są objęte opieką UNESCO jako światowe dziedzictwo sztuki.

Trzeba mieć oczy dookoła głowy, bo wszędzie można trafić na sztukę, czasem żartobliwą :o)

Nie uwierzycie, ze to...rosyjska ambasada :o)
To znaczy była kiedyś. Obecnie są tam wystawy

Kolejny stary budynek obok biurowca.
Inwestorzy otrzymują pozwolenie na budowę pod warunkiem że "zaopiekują się" zabytkiem.
Dzięki temu miasto ma łatwiej jeśli chodzi o renowację starszych budynków.

Jeszcze jeden uroczy dziadziuś :o)

A to jest najstarszy kiosk! Właściwie jego rekonstrukcja.
Obecnie miejsce spotkań i przekąsek :o)

Sztuka jest wszędzie, dosłownie otacza.
Tutaj piękne obrazy "malowane" mozaiką.
Śliczne, prawda?

Ponownie Neve Tzedek, tym razem fragment zamieszkany przez artystów.
Tu trzeba poświęcić dużo czasu na zwiedzanie, bo eksponaty są wszędzie, nawet na dachach :o)
Wspinają się po ścianach, wiszą z barierek i mrugają porozumiewawczo :o)

O właśnie, taka sobie rodzinka :o)

Albo baba w chustce...

To jest pozostałość stacji pierwszej kolei na Bliskim Wschodzie.
Kiedyś linia kolejowa łączyła Jaffę z Jerozolimą.
Stację te zbudowano w 1891.
W chwili obecnej są tam restauracje i wypasione sklepy :o)
Ha! Galeria artystyczna! Artystyczny chaos jak na artystę przystało :o)

Tel Aviv wieczorem - na pożegnanie :o)
 To już koniec naszej przygody i z żalem opuszczamy to piękne miejsce...do następnego razu :o)